„Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie”.

(Phil Bosmans)

wtorek, 26 maja 2015

Dzień Mamy...

Wzruszyłam się…
Tekst poniższy adresuje głównie do mam dzieci chorych, jednak zachęcam Was wszystkie kochane mamy do przeczytania.

Gdy dowiedziałam się, ze Michasia miała udar serce stanęło mi na chwile i całe moje życie przeleciało w jednej chwili przed oczami. Miałam wszystko poukładane wracam do pracy, Michasia idzie do żłobka, Maja chwila momenty skończy przedszkole i pójdzie do szkoły. Gdy usłyszałam udar przeszło mi tylko przez myśl ile trzeba będzie siły żeby pomóc Michaśce normalnie żyć. Ile trzeba będzie mieć cierpliwości w oczekiwaniu na efekty rehabilitacji i terapii. Często zadawałam sobie pytanie dlaczego tak się stało? Dlaczego to Nasza Michasia musi przechodzić przez to wszystko a My razem z nią?
Z drugiej strony gdyby nie ta cała sytuacja nie spotkalibyśmy na swojej drodze tak wielu nowych wspaniałych ludzi którzy starają się wyprowadzić Michaśkę na prostą jak również tych wspaniałych którzy nam pomagają…

Wyjątkowa matka…
„Czy zapytaliście się kiedyś siebie, w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki upośledzonych dzieci?

Postaraj się wyobrazić sobie Boga, który daje wskazówki swym aniołom zapisującym wszystko w swej olbrzymiej księdze.
- Małecka, Maria, syn. Święty patron, Mateusz.
- Kurkowiak, Barbara, córka. Święta Cecylia. -
- Michalewska, Janina, bliźniaki. Święty patron… niech będzie Gerard.
Wreszcie mówi do Anioła z uśmiechem jakieś imię:
- Tej damy dziecko upośledzone.
- A na to ciekawski anioł:
- Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa.
- Właśnie tylko dlatego – mówi uśmiechnięty Bóg.
- Czy mógłbym powierzyć upośledzone dziecko kobiecie, która nie wie czym jest radość? Byłoby to okrutne.
- Ale czy będzie miała cierpliwość?, pyta anioł.
- Nie chcę, aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęłaby w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić.
- Panie, wydaje mi się, że ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie. Bóg uśmiechnął się:
- To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu. Anioł nie mógł uwierzyć własnym uszom.
- Egoizmu? Czyżby egoizm był cnotą?.
Bóg przytaknął.
- Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoim synem, nie da sobie nigdy rady. Tak, taka właśnie ma być kobieta, którą obdaruję dzieckiem dalekim od doskonałości. Kobieta, która teraz nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że kiedyś będą jej tego zazdrościć.
Nigdy nie będzie pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu krokowi. Ale, kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy „mamo”, uświadomi sobie cud, którego doświadczyła. Widząc drzewo, zachód słońca lub niewidome dziecko, będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moją moc.
Pozwolę jej, aby widziała rzeczy tak jasno, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia), i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie. Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie i w każdym dniu jej życia, bo to ona w tak troskliwy sposób wykonuje swoją pracę, jakby była wciąż przy mnie.
- A święty patron?, zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.
Bóg uśmiechnął się. Wystarczy jej lustro.”

(Erma Bombeck w B. Ferrero, Kółka na wodzie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz