„Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie”.

(Phil Bosmans)

niedziela, 27 listopada 2011

Podziękowanie...


 Z całego serca chcielibyśmy podziękować całemu zespołowi lekarzy i pielęgniarek pracujących na oddziale neurologii dziecięcej szpitala im. T.Marciniaka we Wrocławiu.
Dziękujemy personelowi lekarskiemu 
Pani ordynator dr Barbarze Ujmie-Czapskiej,
Pani z-cy ordynatora dr Małgorzacie Krause, Pani dr Oldze Dworak, Pani dr Hannie Sodólskiej-Turko,
Pani dr Marii Chmielewskiej, Pani dr Annie Dobrzyckiej-Ambrożewicz, Pani dr Agacie Grunie-Ożarowskiej,
Pani dr Edycie Gronowicz, Pani dr Kindze Sikorskiej-Socha oraz Pani dr Marcie Wolkowskiej – Mączce
za troskliwą opiekę nad Naszą Michasią, profesjonalizm, uśmiech i życzliwość.

Pragniemy również podziękować całemu zespołowi pielęgniarek
Pani Elżbiecie, Pani Dorocie, Pani Agnieszce, Pani  Marii, Pani Bożenie, Pani Marzennie, Pani Iwonie,
Pani Reginie, Pani Krystynie, Pani Danucie, Pani Lucynie i Pani Mirosławie
za wspaniałą opiekę, uśmiech, życzliwość i dobre słowo.

Nie sposób nie wymienić również Pani Marty która z wielką cierpliwości i zrozumieniem nagrywała Naszą Michasię w pracowni EEG, Pani Lidii i Pani Ewy u których mogliśmy liczyć na uśmiech i pomoc oraz Pani Bożenki i Pana Marka którzy starali się "wyprostować" Nasze Słońce.


Z całego serca dziękujemy…

piątek, 25 listopada 2011

Powrót Michasi do domu ;-)



Wczorajszego dnia 24.11.2011 r. Nasza Michasia po 2 pełnych miesiącach spędzonych we wrocławskich szpitalach wróciła do domu ;-)
To jest dla Nas najważniejsze wydarzenie tego tygodnia. Ostatnie dni na oddziale spędziliśmy w bardzo miłej atmosferze z Kacperkiem, jego mamą Mirką ;-)i Tatą Marcinem.  Michasia razem z Kacperkiem (10m-cy) zgrali się na tyle, że jak spali to spali a jak krzyczeli to kto głośniej. Było ciekawie i sympatycznie. Pozdrawiamy Ich gorąco i oby mniej takich spotkań ;-) a więcej poza murami oddziałowymi.
Michasię w domciu jedynie rybki akwariowe zainteresowały tak bardzo, że nie może od nich wzroku oderwać. Widać, że nie czuje się za pewna bo trzyma Nas się w przykurczu jak tylko ją na rękach trzymamy. Mam nadzieje, że kilka dni wystarczy jej na pełne zaadoptowanie ponownie do domowych pieleszy. 
A to nasze Szczęście ;-) Ten uśmiech mówi wszystko;-)

niedziela, 20 listopada 2011

Wrocław

Wracam dzisiaj do Wrocławia. W szpitalu jak zawsze na weekend był z Michasią Tatuś. Mam nadzieje, że w najbliższym czasie zabierzemy Naszą Gwiazdkę do domu... Maja już nie może się doczekać ;-)

piątek, 18 listopada 2011

Powietrze z Nas zeszło ...

 
14.11.2011 r. Ten dzień na pewno długo pozostanie w Naszej Pamięci. Jestem pewna też tego, że Nasza rodzina i znajomi również go zapamiętają. Michasia tego dnia miała wykonywany rezonans głowy z kontrastem. Jego wynik był bardzo dla Nas ważny. Podejrzewano bardzo rzadki zespół pod dźwięczną nazwą moyamoya. Jak rzadki? Sami możecie sprawdzić wpisując do wyszukiwarki nazwę tego zespołu. Uzyskujemy zdawkowe informacje na temat tego zespołu. Jednak po przeczytaniu nawet tych informacji robi się bardzo gorąco. My poszliśmy krok dalej i weszliśmy na stronę moyamoya.com. Gdzie bardzo sympatyczny człowiek który sam ma zespół moyamoya rozpisuje się na jego temat. Opisuje kolejne fazy swojego  leczenia i zabiegów operacyjnych. Możemy dowiedzieć się również, że w Bostonie jak również w Stanford są kliniki z programem zajmującym się tym zespołem. Jest też profil na facebook gdzie chorzy i ich rodziny mogą wymienić ze sobą doświadczenia. Po całym weekendzie poszukiwania informacji na temat leczenia tego zespołu było mi po prostu słabo i nie za dobrze pod pracownią MRI. Badanie trwało około 40min. Michasia zniosła je dzielnie heh i spała po nim 2 godziny. Po 2 godzinach przyszła do Nas Pani doktor z wiadomością, że tętnice przepływy w nich są w porządku.

„TĘTNICE OK. MICHASIA NIE MA ZESPOŁU MOYAMOYA. POWIETRZE Z NAS ZESZŁO” tak brzmiał sms wysyłany do Naszej rodziny i znajomych… Komentarz był do tych słów już zbędny… Cieszyliśmy się jak dzieci. To był bardzo ciężki weekend.

Kolejne dni tego tygodnia w szpitalu przebiegają identycznie. Codzienna rehabilitacja u Pani Bożenki daje świetne efekty. Michasia unosi już lewą rączkę do góry. Obserwuje ją i próbuje chwytać przedmioty które jej damy pod dłoń. Doczekałam się powrotu Mojej Malutkiej Śmieszki. Guga, zaczepia wszystkich którzy okażą jej choć trochę zainteresowania. Momentami jest jeszcze ospała ale to już nie to co było jak wróciła z Erki.
Dziękuje wszystkich którzy w tym ciężkim dla Nas tygodniu okazali Nam wiele zrozumienia, wspierali Nas i dodawali otuchy. Nie będę tu wymieniać nikogo z imienia i nazwiska bo to nie oto chodzi. Wiem jednak, że jest kilku ludzi dobrych wokół Nas którzy nie przestraszyli się choroby Naszej Dziewczynki i chcą Nam pomagać.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Wrocław

Pół  dzisiejszej nocy nie spałam... Badanie MR Michasi o 10:20. Później nie wiadomo ile czasu upłynie zanim dostaniemy wyniki. Oby dla Nas pozytywne...

niedziela, 13 listopada 2011

...

Zapomniałam napisać, że Michalinka od czasu powrotu do szpitala im. T. Marciniaka jest ponownie rehabilitowana. Mimo udaru widać już pierwsze efekty jej ćwiczeń z Panią rehabilitantkę. Podnosi więcej lewą (umęczoną napadami) rączkę i uścisk jest mocniejszy. Długa przed Nami droga żeby wyprostować jej asymetrie ale damy radę...

sobota, 12 listopada 2011

Historia Naszej Michasi...

Postanowiłam dzisiaj założyć tego bloga. Sama nie wiem dlaczego...??? Może jako rodzaj terapii dla samej siebie. 
Nasza Michasia jest od 8 tygodni jest poza domem, poza swoim łóżeczkiem i zabawkami. Nie ma przy niej jej ukochanej starszej siostrzyczki Mai. Jesteśmy My rodzice Ania i Bogdan. Na zmianę opiekujemy się nią w szpitalu. Mama w tygodniu, a Tata na weekend. Godzimy obowiązki rodzicielskie na Nasze obie ukochane córeczki…
Michasia od 21 września 2011 roku leczona jest na padaczkę lekooporną. Trafiła pod opiekę wspaniałych lekarzy i pielęgniarek na oddziale neurologii dziecięcej im. T. Marciniaka we Wrocławiu. Nie przytaczam ich imion i nazwisk bo nie zapytałam o zgodę;-) Cenię prywatność. Jednak poprawię się w najbliższym czasie.
Przez ten okres kilku tygodni przeszliśmy przez kilka leków na padaczkę m.in. Dpakine, Tegretol, Keppra, i Sabril. Michasi organizm odrzucił leczenie. Każdy wprowadzony lek dawał Nam na chwilę nadzieje, że ten malutki organizm w końcu zaskoczy… Po ciężkim dniu i wielokrotnych napadach drgawkowych dnia 22.10.2011 Nasza Gwiazdka została przekazana na tzw. OIOM do  Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Jerzego Gromkowskiego (dawniej DCP im. J. Korczaka) we Wrocławiu na oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Po włączeniu Luminalu i wyciszeniu Malej zostały wycofane wszystkie leki. Michasia nadal miała napady. Było ich po kilkanaście na dzień. Po niecałych 2 dobach bez leków zdecydowano o wprowadzeniu ponownie Depakine i Sabril. Była hospitalizowana na tym oddziale do 02.11.2011 r.
Od 02.11.2011 r. rozpoczęliśmy kolejny etap leczenia Michasi. Zaczynamy od nowa… Depakine i Sabril – Mała nadal drga… Kolejnych kilka ciężkich dni. Kolejne napady z różną siłą męczyły Nasze Maleństwo. Przełom nastąpił 7 listopada. Mała miała 4 napady jednak tylko wyprostowała rączką i na chwilę traciła świadomość. Kolejne dwa dni bez napadów. Cieszymy się jak małe dzieci które dostały do ręki wymarzony balonik. Balonik pęka jednak następnego dnia. Kontrolny rezonans wykazał, że w przeciągu ostatnich 2 tygodni Michasia przeszła udar mózgu.
W poniedziałek kolejne badania – TK Anglio głowy i szyi. Lekarze chcą wykluczyć jeden z zespołów chorobowych. Na razie staram się nim nie zaprzątać głowy… Jednak będzie ciężko...