„Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie”.

(Phil Bosmans)

czwartek, 1 grudnia 2011

Pierwszy tydzień za Nami...




Od tygodnia możemy cieszyć się, że jesteśmy po długich szpitalnych wojażach znowu razem. Michalinka radzi sobie coraz lepiej. Początki tuż po przyjeździe ze szpitala były ciężkie. Jak Mała traciła Nas z oczu od razu zaczynała robić się niespokojna. Bardzo pomocne okazały się Nasze rybki akwariowe. Przy nich Misia wycisza się i patrzy w skupieniu co Nasze gupiki i „czarnulki” (tak nazywamy molinezje) wyprawiają.  Maja szczęśliwa, że ma Nas wszystkich już w domu.
„Odkurzone” zostały zabawki po Mai które Małą interesują jak na razie na chwilę jednak pozytywne jest to, że chce je w rączki brać. Nawet lewa rączka zaczyna być zainteresowana kolorowymi gadżetami.  
Codzienne zabawy łączymy z ćwiczeniami które są nam niezbędne do całkowitej sprawności szczególnie lewej rączki. No i ta asymetria ;-( Michasia ćwiczy również 3 razy w tygodniu z Panią rehabilitantką. Uwielbia ćwiczenia na piłce. 
Zaczęło się… Michasi idą ząbki… Boimy się troszkę jak wpłynie ząbkowanie na Małą ale jak na razie jest tylko troszkę niespokojna i cały czas stara się paluszki trzymać w buzi. Ślini się i zapluwa maksymalnie. Tak więc czekamy na pierwszego ząbka. Pewnie jeszcze to potrwa kilka tygodni ;-)

Ulubione zajęcie Michasi – Paluszki w buzi



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz