„Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie”.

(Phil Bosmans)

sobota, 12 listopada 2011

Historia Naszej Michasi...

Postanowiłam dzisiaj założyć tego bloga. Sama nie wiem dlaczego...??? Może jako rodzaj terapii dla samej siebie. 
Nasza Michasia jest od 8 tygodni jest poza domem, poza swoim łóżeczkiem i zabawkami. Nie ma przy niej jej ukochanej starszej siostrzyczki Mai. Jesteśmy My rodzice Ania i Bogdan. Na zmianę opiekujemy się nią w szpitalu. Mama w tygodniu, a Tata na weekend. Godzimy obowiązki rodzicielskie na Nasze obie ukochane córeczki…
Michasia od 21 września 2011 roku leczona jest na padaczkę lekooporną. Trafiła pod opiekę wspaniałych lekarzy i pielęgniarek na oddziale neurologii dziecięcej im. T. Marciniaka we Wrocławiu. Nie przytaczam ich imion i nazwisk bo nie zapytałam o zgodę;-) Cenię prywatność. Jednak poprawię się w najbliższym czasie.
Przez ten okres kilku tygodni przeszliśmy przez kilka leków na padaczkę m.in. Dpakine, Tegretol, Keppra, i Sabril. Michasi organizm odrzucił leczenie. Każdy wprowadzony lek dawał Nam na chwilę nadzieje, że ten malutki organizm w końcu zaskoczy… Po ciężkim dniu i wielokrotnych napadach drgawkowych dnia 22.10.2011 Nasza Gwiazdka została przekazana na tzw. OIOM do  Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Jerzego Gromkowskiego (dawniej DCP im. J. Korczaka) we Wrocławiu na oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Po włączeniu Luminalu i wyciszeniu Malej zostały wycofane wszystkie leki. Michasia nadal miała napady. Było ich po kilkanaście na dzień. Po niecałych 2 dobach bez leków zdecydowano o wprowadzeniu ponownie Depakine i Sabril. Była hospitalizowana na tym oddziale do 02.11.2011 r.
Od 02.11.2011 r. rozpoczęliśmy kolejny etap leczenia Michasi. Zaczynamy od nowa… Depakine i Sabril – Mała nadal drga… Kolejnych kilka ciężkich dni. Kolejne napady z różną siłą męczyły Nasze Maleństwo. Przełom nastąpił 7 listopada. Mała miała 4 napady jednak tylko wyprostowała rączką i na chwilę traciła świadomość. Kolejne dwa dni bez napadów. Cieszymy się jak małe dzieci które dostały do ręki wymarzony balonik. Balonik pęka jednak następnego dnia. Kontrolny rezonans wykazał, że w przeciągu ostatnich 2 tygodni Michasia przeszła udar mózgu.
W poniedziałek kolejne badania – TK Anglio głowy i szyi. Lekarze chcą wykluczyć jeden z zespołów chorobowych. Na razie staram się nim nie zaprzątać głowy… Jednak będzie ciężko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz