Od kilku tygodni mamy
małego „Gryzonia” w domu. Gryzie wszystko i wszystkich którzy są w jej zasięgu.
Oczywiście mowa tu o Naszej „Hasieńce”. Rosną jej w tej chwili czwórki. Trójek
jeszcze nie mamy a następne już się pchają. Musimy bardzo na nią w tej chwili
uważać. Jak złapię to gryzie jakby dostawała przynajmniej szczękościsku
amstaffowego… Bolesne dla Nas strasznie… Zęby jak dla Nas działają też
strasznie negatywnie na jej układ nerwowy. Napady nadal się pojawiają. W
połowie stycznia Michasia miała wykonane eeg. Wynik tak jak się spodziewaliśmy
z wyładowaniami. Nasza Pani doktor zdecydowała się dołączyć sterydy. W tej chwili zostały Nam jeszcze 3 tabletki.
Michaśka była z początku po nich strasznie ospała. Teraz bierze je co któryś
dzień więc nie jest tak źle...
Niestety mimo wielkich chęci Naszej chęci daleko Nam jeszcze do chodzenia. Nóżka Michasi po ostatnich napadach stała się bardzo słaba. Mała przy próbach chodzenia wygina ją do wewnątrz. Musimy się uzbroić w cierpliwość. Pozytywna jest jednak walka Michasi o powrót do zdrowia. Od jakiś dwóch tygodni stara się raczkować na trzech kończynach. Nóżka prawa, nóżka lewa a po nich prawa rączka. Daje radę. Nie możemy jednak jej zostawić choćby na chwilę bo jak nie daje rady to pada na twarz. Jednak mamy mały krok do przodu i to Nas cieszy...
Niestety nie ominęła Nas
grypa i infekcje. Majka przeszła grypsko. Mamusię też rozłożyła. Michaśka
przeszła zapalenie oskrzeli. Jedynie Tatuś się uchował. Tak leczyliśmy się pół
miesiąca. Teraz dbamy o siebie najlepiej jak potrafimy bo zbliża się wielkimi
krokami luty. Michasia ma umówioną planową hospitalizację na oddziale
neurologii dziecięcej na 5 lutego. W jej trakcje będzie miała wykonaną ponowną
spektroskopię, eeg i badania laboratoryjne. Maja tydzień później 12stego lutego
ma się stawić na oddziale endokrynologii dziecięcej. Będzie miała wykonany
kontrolny rezonans. Czeka Nas nerwowy miesiąc. Musimy być jednak dobrej myśli…
Nareszcie
mamy długo wyczekiwany wózek dla Michasi… Po małych problemach z jego przybyciem
do domu. Jest ;-) Yogi bo tak ładnie się nazywa wyposażony jest w boczne kliny
i klin miedzy nóżkami. Będą one utrzymywać Michasię w porządnej postawie
siedzącej. Ciężki jest troszkę, jednak lekko się prowadzi. Michasia dumnie
siedzi w nim. Nic się w nim nie zsuwa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz