Dzień 22/23/24/25/26/27/28- 22-28.12.2014
Kochani,
Święta, święta i po świętach…
Przed dzień kolacji wigilijnej odwiedził Michasie pewien Mikołaj… grupa przemiłych Mikołajów wysłała swojego przedstawiciela do Michasi… Przyniósł on pięknego Misia grającego ślicznie nagrane kołysanki dla Naszej Stokrotki.. Kochani jeszcze raz dziękujemy za wspaniały prezent i pamięć… Miło Nam było gościć szanownego Mikołaja i mamy nadzieje, że w przyszłości jeszcze się spotkamy
Ostatnie dni pod względem napadowym nie były takie złe. W czasie ostatnich dni Michasia miała 3 napady. Coraz mniej ma incydentów usztywniających ją. Doszły Nam same sztywnienia w zgięciu rączki lewej…Wydaje Nam się, że jest coraz lepiej. Niestety wigilia w tym roku była całkiem odmienna niż wszystkie poprzednie. Nasz plan o daniu ketocalu razem z kolacją wigilijną upadł jeszcze w przeddzień. Stwierdziliśmy, że Michasia nie da rady przy stole wytrzymać widząc tyle wspaniałych potraw. Jedliśmy z babcią i dziadkiem kolacje wigilijną na przemian. Niestety. Wszystkie dni wyglądały jeżeli chodzi o posiłki identycznie. Święta w rodzinnej atmosferze przesiedzieliśmy w Jaworze. Z racji diety Michasi w tym roku nie odwiedziliśmy drugich dziadków … za to w tym roku dziewczynki miały okazję całe święta spędzić ze swoją prababcią.
Jeżeli chodzi o Michalinkę jest z dnia na dzień coraz bardziej ciekawa świata… Wstaje wszędzie gdzie tylko może i jak tylko znajdzie osobę którą może wziąć za rękę bierze tą osobę i chodzi po całym mieszkaniu. Zaczęła również samodzielnie robić po 2-3 kroczki. Wszystkie te malutkie kroczki są dla Nas największym prezentem. Pomalutku… Damy radę
Charakterek wychodzi teraz z naszej Michalinki. Oj już nie jestem taką grzeczną dziewczynką. Zaczyna pokazywać Mamusi, Tatusiowi i siostrzyczce pazurki. Krzykiem i płaczem zaczęła wyrażać swoją dezaprobatę Czasami gryzieniem… Mamy problem z lekami. Nie chce ich brać. Już nie jest ich aż tak dużo jak kiedyś ale smak Naszej Michalince chyba się wyostrzył więc nie ma ochoty na połykanie tego paskudztwa. Nasze podnoszenie głosu oczywiście nic nie daje. Zastanawiam się kiedy spróbować z tabletkami z połykaniem… Chyba za wcześnie.
Tulimy
„Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie”.
wtorek, 30 grudnia 2014
środa, 24 grudnia 2014
sobota, 22 listopada 2014
piątek, 14 listopada 2014
Woda ;-( i leki ...
Od wczoraj uczymy się podawnaia - przyjmowania leków w WODZIE ;-(
Michasia od 24 listopada (zero słodyczy, ziemniaków, chleba) nie będzie mogła jeść swojego ukochanego Monte czy Kinder Bueno ;-( Leki podawaliśmy właśnie w Monte i nie było tragedii. W wodzie nie jest to takie proste.
Dziś wyszło Nam to całkiem ładnie. Do wyjazdu nauczymy się i będzie zawsze łatwiej w szpitalu przejść pierwsze dni - głodówkę i początek na KetoCalu....
piątek, 7 listopada 2014
Ciężkie dwa miesiące…
Ciężkie dwa miesiące…
Ostatnie Michasiowe
miesiące nie są dla Małej najlepsze. Szykując się na dietę ketogenną,
wierząc oczywiście że otrzymamy zgodę na
nią zarówno z Ministerstwa Zdrowia jak i szpitala w Chorzowie odstawialiśmy Depakine.
Michaśka już w trakcie jej odstawiania była lepsza motorycznie. Zaczęła wstawać
i w tej chwili chodzi za rączkę, jak również zaczęła się puszczać i potrafi
sama zrobić już do 5 kroków chwiejąc się przy tym jeszcze maksymalnie. Po odstawieniu Depakine Michasia pozostaje na dwóch
lekach na padaczkę. Niestety nie są one w stanie utrzymać Michasi organizmu od
napadów. Michasia drga codziennie. Często napady wyłączają ją na cały dzień.
Od roku walczyliśmy
o to by Michasia mogła skorzystać z alternatywnego leczenia jaką jest dieta
ketogenna. Niecały rok temu wysłaliśmy papiery do Pani dr Małgorzaty
Dudzińskiej do Chorzowskiego Centrum Onkologii i Pediatrii. Wiedzieliśmy, że będziemy
musieli poczekać bo tylko jedno dziecko na miesiąc jest na dietę kwalifikowane.
Najpierw sami musieliśmy przejść przez kwalifikacje. Michasia trafiła na
oddział w czerwcu. W trakcie pobytu miała wykonane podstawowe badania, eeg,
rezonans (już 11sty) jak również punkcje – nakłucie lędźwiowe (już 4te). Część
z tych badań wysłane były do Centrum Zdrowia Dziecka. Wynik rezonansu był w
porządku jednak wnioski przede wszystkim z pierwszego rezonansu wykonanego po
urodzeniu jeszcze w Legnicy które postawili Nam lekarze radiolodzy były dla Nas
druzgocące. Wg radiologów Michasia przeszła
pierwszy udar bądź zapalanie już w życiu płodowy bądź okołoporodowo. Szok! Niedowierzanie.. Na wyniki laboratoryjne czekaliśmy do połowy lipca. Nie były one do końca dobre
więc na początku września musieliśmy część powtórzyć w Chorzowie i czekał Nas
kolejny miesiąc oczekiwania na wyniki. Dostaliśmy przy okazji pobierania badań
wniosek na KetoCal. Pani doktor wiedząc że procedura w ministerstwie trwa około
miesiąca zdecydowała się żebyśmy wcześniej rozpoczęli procedurę załatwiania
zgody. Oczywiście nie może nic być proste. Nie zastaliśmy w Katowicach Pani
doktor konsultant więc kolejny tydzień czekając na list z podpisanym wnioskiem
Nam uciekł. W trakcie oczekiwania na zgodę zrobiliśmy badania genetyczne na
MELAS i Trombofilie. Wyniki tych badań dostaliśmy w tym samym czasie co zgodę z
Ministerstwa i ze szpitala.
Niestety tak jak podejrzewała
Nasza Pani doktor Genetyk Magdalena Badura Stronka Naszej Michasi wyszła Tromobofilia.
Zakrzepica - łatwiej ujmując. Kolejny raz czuliśmy się jakbyśmy dostali kijem
bejsbolowym w twarz. Nasunęło Nam się przede wszystkim pytanie czy mogliśmy
uniknąć udaru z listopada 2011 roku? Jakby ktoś wpadł na pomysł, że to może być
zakrzepica… Może jakby Michasia brała od urodzenia leki przeciwzakrzepowe nie
było by tak źle. Jesteśmy w tej chwili rozbici. Trzy lata nie mogliśmy nic
znaleźć… A wyszła choroba która wg Pani genetyk powinna być przede wszystkim
zbadana na samym początku. Takie małe dziecko nie drga po urodzeniu bez powodu.
Nie było przecież żadnego urazu okołoporodowego. Serce boli.. Bardzo…
Jesteśmy już po wizycie w Poradni
Hematologicznej. Michasia będzie musiała brać leki przeciwzakrzepowe. Niestety przez
3 miesiące są to zastrzyki w brzuszek. Ciężko będzie przemóc się bo to my mamy
te zastrzyki jej podawać. Dopiero przyzwyczaiłam się do podawania wlewek
relanium przy mocnych napadach a teraz kolejne wyzwanie…
Na tą chwilę żyjemy dietą ketogenną. Jedziemy z
Michasią 23 listopada na oddział. Następnego dnia całodobowa głodówka i od 25
listopada Michasia będzie na KetoCalu. Nie wiemy ile dni minie zanim przejdziemy
na „normalne” posiłki. Czeka Nas długa i wyczerpująca hospitalizacja. Nasze
życie zmieni się bardzo drastycznie. Michasia będzie jadła specjalnie
przygotowane dla niej posiłki. Składniki posiłki będą obliczone co do grama.
Nie będą to posiłku za duże więc podejrzewamy, że zlecimy szybko z wagi.
Odczujemy na pewno brak chleba, ziemniaków i słodyczy. Jesteśmy jednak dobrej myśli choć wiemy że
czekają Nas ciężkie dni. Więcej o diecie
…
środa, 3 września 2014
Koniec wakacji…
Ostatni tydzień
wakacji spędziliśmy z dziewczynkami w zasadzie na łonie natury. Odwiedziliśmy
Park Wrocławski w Lubinie oraz Ranczo Grapa. Jakże się myliliśmy myśląc, że Michasia
nie skorzysta z tych wyjazdów. Bardzo jej się podobało. W te dni nie chciała
zaliczyć nawet małej drzemki. Na ranczo
ganiała za króliczkami ciesząc się niesamowicie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)